Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Zadzwonił ostatni szkolny dzwonek. Uroczystość zakończenia roku szkolnego dobiegła końca i większość uczniów w szalonym pędzie wybiegła ze szkoły czując upragnioną wakacyjną wolności.
Ja również opuszczam szkolne mury, ale po raz pierwszy jako przedstawiciel grupy stojącej „po drugiej stronie barykady”. Choć ten rok był nieporównywalnie cięższy niż jakikolwiek z lat mojej niekrótkiej edukacji, wychodzę z uśmiechem i wielką – choć zupełnie inną – radością. Cieszę się, nie dlatego, że opuszczam to miejsce, ale… dlatego, że tu byłam.
Nie zawsze jednak tak było. Choć praca spadła mi z nieba, choć miejsce, w które trafiłam przy racjonalnej ocenie było idealnym, nie cieszyłam się. Na początku o nim marzyłam, ale później – wiedząc, że jest nieosiągalne – zaplanowałam sobie zupełnie inną drogę, która skradła moje późniejsze marzenia i dążenia. Jednak cały czas w cichych westchnieniach prosiłam, aby to Bóg pokierował moim życiem, bo przede wszystkim chciałam wypełnić Jego wolę. I nagle niemożliwe stało się możliwe. Znalazłam się w miejscu, o którym wcześniej myślałam, że jest nieosiągalne. Nie cieszyłam się jednak – nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i już zbyt mocno byłam przywiązana do nowej wizji tego, gdzie będzie mi najlepiej. Z rozczarowania i przygnębienia wyrwała mnie reakcja znajomego na wieść o tym, że dostałam pracę: „Bóg się o Ciebie zatroszczył! :)”. Te słowa otworzyły mi oczy i upewniły w tym, że wbrew moim obecnym zapatrywaniom i uczuciom, to miejsce jest Bożą wolą dla mnie na ten rok.
Dziś rocznica śmierci Juliana Apostaty. Zapisał się on w dziejach świata jako cesarz rzymski, który chciał odrestaurować pogaństwo. Urodził się w czasach, gdy chrześcijanie przestali już być prześladowani. W wieku trzydziestu lat został cesarzem i w ciągu dwuletniego zaledwie okresu panowania starał się przywrócić w Rzymie tradycyjne kulty religijne. 26 czerwca 363 roku zginął nagle w bitwie z Persami. Istnieje przypuszczenie, że zabił go rzymski żołnierz – chrześcijanin. Umierając Julian Apostata miał rzekomo powiedzieć: "Zwyciężyłeś Galilejczyku”, mając na myśli Chrystusa.
Apostazja cesarza Flawiusza Juliana bardzo szybko zakończyła się jego śmiercią. Nie można nawet powiedzieć, że było to odstępstwo od wiary w Jezusa Chrystusa w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdyby ów człowiek rzeczywiście narodził się na nowo i dał się prowadzić Duchowi Świętemu, to z pewnością nie tęskniłby za pogaństwem na rzymskich ulicach. Julian najwyraźniej nie był prawdziwym chrześcijaninem.
Czuję się nieco niekomfortowo pisząc o ojcostwie, ktoś mógłby zauważyć bowiem słusznie, że nie mam pojęcia jak to jest być ojcem. Dzięki Bogu, mam jednak pojęcie o tym jak to jest być synem. Niniejszy tekst zrodził się właśnie w takiej perspektywie, motywowanej dodatkowo realną groźbą przedwczesnej utraty jednego z rodziców.
Wydaje mi się, że sposób w jaki panujące stosunki społeczne definiują relację rodziców z dziećmi odzwierciedla duchową kondycję cywilizacji. Jeśli w istocie tak jest, to przyznać należy, że nasze czasy wystawiają sobie niepokojące świadectwo moralnego upadku. Myślę, że świadomy chrześcijanin powinien zadać sobie przy tej okazji kilka pytań. Dlaczego instytucja rodziny coraz częściej przypomina ruiny średniowiecznego zamku, którego jakimś dziwnym trafem nie przerobiono jeszcze na kolejny moralny supermarket? Dlaczego postuluje się konieczność zredefiniowania istoty małżeństwa, stwarzając jednocześnie cieplarniane warunki dla dynamicznie wzrastającej liczby rozwodów? Dlaczego pop-kultura świętuje frywolne związki, traktując miłość jak autobus, do którego z założenia wsiada się tylko na chwilę? Dlaczego tysiące maluchów domagają się w domach dziecka odrobiny uwagi, mając i tak więcej szczęścia od milionów tych, które usunięto z ciał matek równie sprawnie jak zbędne plamy na naskórku zbuntowanej nastolatki?
Jest taki rodzaj radości, który zawiera w sobie jakąś porcję rozczarowania sobą samym. Na przykład, wyruszając w daleką podróż postanowiłem na tyle trzymać się przepisów drogowych, aby nie narazić się na żaden mandat. Wyjeżdżając jednak z jakiejś miejscowości za szybko przyśpieszyłem i zostałem zatrzymany. Groził mi mandat, lecz policjant mi odpuścił i skończyło się na pouczeniu. Cóż za radość! Pomyślmy jednak przez chwilę. Czy rzeczywiście mam powody do pełnej radości? Owszem, mogę się cieszyć, że mi się upiekło. Mogę nawet innym opowiedzieć o „ludzkim” policjancie, lecz radość z niezapłacenia mandatu nie jest radością najwyższych lotów. Pełną radość pod tym względem miałbym wówczas, gdybym zakończył podróż bez złamania przepisów.
„Panie, daj nam żyć takim życiem i umrzeć taką śmiercią, które przyniosą obfity owoc dla życia wiecznego” – taką inskrypcję Amy Carmichael znalazła w Indiach na grobie pewnego misjonarza. Te słowa przypominają mi się, gdy myślę o historii Jima i Elisabeth Elliotów.
Życie pełne, niekoniecznie długie
Jim Elliot napisał kiedyś w swoim pamiętniku znamienne słowa: „Nie pragnę długiego życia, pragnę pełnego, tak jak Ty, Panie Jezu”. Ten młody, pełen zapału i gorliwości chrześcijanin nie zdawał sobie wtedy sprawy, że zakończy swoje życie jako misjonarz-męczennik zanim jeszcze skończy trzydzieści lat. Śmiem jednak sądzić, że nawet gdyby o tym wiedział, nie przeraziłoby go to. Całe swoje życie powierzył Bogu, a w jego sercu płonęła pasja szerzenia Dobrej Nowino o Jezusie Chrystusie tym, którzy nigdy jeszcze o niej nie słyszeli. Chrystus był Jego życiem, dlatego podobnie jak apostoł Paweł był przekonany, że śmierć może być zyskiem – „Nie jest głupcem ten, kto oddaje coś, czego nie może zatrzymać, za coś czego nie może stracić”. Jim zdawał sobie sprawę, że życie człowieka jest parą, jak pisał apostoł Jakub, że jego końcem prędzej czy później jest śmierć. Nikt nie jest w stanie tego zatrzymać. Dlatego też chciał w pełni wykorzystać je służąc temu, czego – był o tym przekonany – nie może utracić. Żył więc dla chwały Chrystusa, niestrudzenie służąc sprawie rozszerzania Bożego Królestwa na ziemi.
O tobie myślał On zanim powstał świat,
dla Niego cenna jest każda twoja łza.
Tak bardzo kocha, że swojego Syna dał
dokonało się, więc możesz przyjść.
I nic nie zrobisz by On bardziej kochał cię
nie zamknie swoich drzwi, choć wie o grzechach twych.
Tak bardzo kocha, że swojego Syna dał,
dokonało się, więc możesz przyjść.